poniedziałek, 6 lipca 2015

Siódmy



- No to co oglądamy? - Marc zajął miejsce obok Laury na kanapie.
Zmieniała kanały w telewizorze w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego filmu, ale jak na razie bez rezultatów.
- Chciałam jakiś film, ale nie mogę nic znaleźć - westchnęła.
- Pokaż to - wyjął jej pilota z dłoni - Po prostu nie umiesz szukać.
Otworzyła buzię, by go zganić, jednak zrezygnowała. Sam się zaraz przekona, że nie będzie potrafił nic znaleźć.
Ze skupieniem wpatrywał się w ekran telewizora i przełączał kanały. Patrząc na jego minę Laura musiała powstrzymywać się od śmiechu. Nigdy nie widziała, by ktoś z aż taką determinacją pragnął znaleźć ciekawy film w telewizji. Nie śmiała się tylko dlatego, że  nie chciała urazić piłkarza.
Po jakiś pięciu minutach, gdy przeleciał już wszystkie kanały, Hiszpan odłożył pilota na stolik ze zbolałą miną.
- Poddaje się, sam chłam. Albo durne programy rozrywkowe albo głupkowate filmy. Ja nie wiem, kto pracuje w tej telewizji.
- A nie mówiłam? - zapytała z krzywym uśmiechem.
- Dobra, przepraszam. Ale to tylko dlatego, że nic ciekawego  nie puszczają! Tak, to bym znalazł.
- Tak tak Marc - teraz już nie powstrzymywała śmiechu. Bardzo ciężko było mu zawsze przyznać się do błędu i do tego, że ktoś inny może mieć rację. Uwielbiała oglądać jego reakcje, gdy tak jednak się działo. Był taki rozczulający i rozśmieszający.
- Na sportowym leci mecz, może obejrzymy co?
- Czyj mecz?
- A nie wiem, chyba liga holenderska, co ty na to?
- Chyba raczej nie, są ciekawsze rzeczy.
- No właśnie nie ma Laura. A to jest mecz, mecz Laura! - siedział obrócony w jej stronę twarzą i wpatrywał się w nią z przejęciem.
- Wiem, że dla ciebie każdy mecz jest super, ale ze mną tak nie jest. Oglądam tylko twoje mecze i tyle mi do szczęścia wystarczy.
Uśmiechnął się szeroko, jednak nie zamierzał rezygnować z przekonania ją do meczu. Przecież nie ma nic lepszego od piłki nożnej!
- Spodoba ci się na pewno.
- A co powiesz na to, żebyśmy zamiast meczu obejrzeli jakiś film?
- Przecież nie ma żadnego ciekawego.
- No tak. Ale możemy sobie puścić jakiś z internetu. Co ty na to?
Siedział przez chwilę i po jego twarzy było widać, jak myśli. Ustąpić Laurze, czy dalej przekonywać ją do meczu? W końcu zdecydował się na jej pomysł. Przecież i tak jakoś za bardzo nie przepadał za ligą holenderską, mógł sobie odpuścić ten mecz.
- Niech będzie, możemy obejrzeć film.
- Super!
- A jaki chcesz?
- Pamiętnik, to jeden z moich ukochanych filmów.
- O czym to?
- Taki melodramat o mężczyźnie, który czyta chorej kobiecie pamiętnik opowiadający o relacji bogatej dziewczyny i biednego chłopaka.
- Czyli o miłości? - skrzywił się.
- No tak.
- To nie, jakiś inny. Takich nie lubię.
- To  jaką masz propozycję?
- Sierociniec. Słyszałem, że całkiem fajny horror.
- O nie Marc, wszystko, ale nie horror - pokręciła głową.
- Dlaczego?
- Nie lubię.
- Bo?
- Bo nie lubię i tyle. Ty się nie tłumaczyłeś, dlaczego nie chcesz oglądać Pamiętnika, to ja teraz też nie muszę.
- No to mamy... problem.
Spojrzeli po sobie i równocześnie poderwali się z kanapy, by sięgnąć pilota leżącego na stoliku. Marc, jako piłkarz, miał lepszy refleks i był szybszy, dlatego pierwszy złapał go ręki. Uniósł ją wysoko, żeby tylko Hiszpanka nie mogła mu go zabrać.
- Marc! - jęknęła.
- Wygrałem! - szczerzył się do niej zadowolony.
- Nie ma tak!
- Jak?
- Jesteś większy i silniejszy... i szybszy! - patrzyła na niego obrażona, założyła ręce na piersi.
- Oj Laura...nic na to nie poradzę. Oglądamy horror! - cieszył się jak dziecko.
- Nie. To ja idę spać.
- Nie rób tego - złapał ją za rękę - Zostań. Jak dzisiaj obejrzysz ze mną Sierociniec, to obiecuję ci, że następnym razem obejrzymy ten twój Pamiętnik - skrzywił się lekko wymawiając tytuł. Już go przechodziły ciarki  na myśl, że ma oglądać jakiś tandetny film o miłości.
- Obiecujesz?
Pokiwał głową. Laura usiadła na kanapie i podkuliła nogi pod brodę.
- No to włączaj.
Wystukał kilka rzeczy na pilocie i już po chwili na ekranie pojawiły się pierwsze sceny horroru.
Hiszpanka cała kuliła się w sobie i oglądała tylko kątem oka. Bała się horrorów odkąd miała pięć lat, a jej starszy o prawie dziesięć lat kuzyn, puścił jej go na dobranoc, myśląc, że to świetny żart. Wiele razy próbowała się przełamać do tego gatunku, jednak trauma z dzieciństwa była silniejsza od chęci. Miała wielką ochotę ścisnąć piłkarza dłoń, by poczuć jego obecność, by powróciło to poczucie bezpieczeństwa, jakie zawsze dawał jej jego dotyk, jednak wstydziła się swojego strachu. Nie chciała, by myślał, że jest słaba. Obiecała sobie, że da rade, że jakoś przetrzyma ten film. Potem pewnie czekała ją bezsenna noc. Może zaprosi Ninę do łóżka, to nie będzie się tak bać?
Marc ze skupieniem wpatrywał się w ekran telewizora. Sierociniec polecił mu Sergi Roberto, który oglądał go kiedyś z Coral. Obojgu się podobał i obrońca teraz wiedział dlaczego. Był tak zapatrzony w film, że nawet nie zauważył, że Laura przysuwa się do niego z każdą chwilą bliżej. Zarejestrował jej obecność dopiero wtedy, gdy jej palec wskazujący musnął delikatnie jego dłoń. Przeszło go przyjemne ciepło. Zawsze się tak działo, gdy go dotykała.
- Podoba ci się? - zapytał w połowie filmu i spojrzał na Laurę. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył, że cała znajduje się pod kocem. Spauzował i wsunął pod niego głowę. Praktycznie zderzył się nosem z twarzą Hiszpanki. Jej zaciśnięte oczy otworzyły się, gdy poczuła jego obecność. Nigdy w życiu nie widział tak przestraszonego spojrzenia.
- Hej aniołku...co się dzieje? - wyszeptał z troską.
- Nic - ponownie zacisnęła powieki.
- Laura...Proszę cię, spójrz na mnie - dotknął dłonią jej policzka i pogłaskał go delikatnie - Laura aniołku...
- Boję się - powiedziała prawie niedosłyszalnie.
- Nie masz czego, to tylko głupi film.
- To nic, ja i tak się boję - praktycznie cała drżała.
Nie pozostawało mu nic innego, jak wziąć ją w ramiona i tulić, dopóki jej ciało się nie uspokoiło. Głaskał ją po włosach, szeptał uspokajające słowa do ucha i po prostu przy niej był. Dzięki piłkarzowi, jego dotykowi, w końcu udało jej się dojść do siebie. Jednak nie dała rady obejrzeć całego filmu, była słaba. Strach z dzieciństwa znowu z nią wygrał. A tak bardzo chciała zadowolić piłkarza.
- Przepraszam - wyszeptała w jego szyję - Zawsze się boję.
- To nic aniołku, nic się nie stało. Mogłaś mówić wcześniej, bym wyłączył. Nie wiedziałem...
- Nie obwiniaj się, to moja wina.
- To żadna wina, masz prawo się bać. Jestem po prostu debil, że tego wcześniej nie zauważyłem. Przepraszam.
- Nie przepraszaj Marc.
- Aniołku - spojrzał w jej oczy. Z takiego bliska  były jeszcze piękniejsze niż zazwyczaj. Oczy wystraszonej sarenki. Niczego tak nie pragnął, jak ją ochronić.
- Marc - odwzajemniła spojrzenie jego zielonych tęczówek. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak blisko siebie się znaleźli. Ich twarzy od siebie dzieliło praktycznie nic.
Nie potrafił się powstrzymać i pocałował ją. Już zdecydowanie zbyt długo sobie tego odmawiał. Za drugim pocałunkiem poczuł, jak jej usta poddają się, a ciało mięknie w jego ramionach. Zrobi wszystko, by zapomniała o strachu. Wplótł palce w jej długie ciemne włosy. Odetchnęła, westchnęła kusząco, poddała się mu. Położyła się na kanapie, a na ten widok oddech przyśpieszył mu niesamowicie. Podążył za Laurą i ułożył się na niej delikatnie, uważając na zaokrąglony brzuch. Oplotła mu ramiona wokół szyi  i przyciągnęła go do siebie, całując przy tym namiętnie w usta.
Uniósł głowę i popatrzył na Laurę. Na jej spływające z poduszki włosy. W jej oczach ujrzał mieszankę strachu  i pożądania. Jeszcze przed chwilą byli tylko dwojgiem ludźmi mieszkającymi razem, przyjaciółmi, a teraz...pamięć ich wspólnej nocy powróciła i zawładnęła nimi w całości. Oboje chcieli powtórki, jednak jeszcze nie teraz. Jeszcze zachowali w głowie resztki zdrowego rozsądku. Nie teraz, pomyślał, nie w ten sposób. Nie gdy górę nad jej zachowaniem wziął strach. Pragnął, by chciała być z nim tak samo mocno, jak on o tym marzył. Musiało się to jednak stać w innych okolicznościach, o ile w ogóle się to stanie.
Powoli odsunął się od  niej i obydwoje usiedli prosto. Laura poprawiła koszulkę. Przez chwilę siedzieli obok siebie bez ruchu, w ciszy. Nie dotykali się, nie powiedzieli ani słowa.
W końcu Laura odezwała się:
- Nie jestem na to gotowa. Powierzę tobie moje życie, ale serce...potrzebuję czasu Marc...
- Rozumiem - powiedział z bólem.
Był tak blisko, jednak nie chciał wywierać na nią presji. Zrozumiał, że z czasem ich sytuacja może się zmienić na lepsze.
- Dobranoc - nachyliła się w jego stronę i  musnęła wargami jego policzek.
Na chwilę obecną nie mógł liczyć na nic więcej. Obserwował, jak znika za drzwiami swojej sypialni.
Ten pocałunek pod kocem...to, co się między nimi wydarzyło...to całe pożądanie, które można wyczuć w powietrzu...Nigdy by tego nie pomyślał, ale przewyższyło to, co czuł podczas ich pierwszej i jak na razie jedynej wspólnej nocy.

*

- Gdzie masz tę płytkę? - Marc wszedł do salonu, gdzie Laura leżała zwinięta w kłębek na kanapie i czytała jakieś romansidło.
Choć nigdy się do tego nie przyzna, była niepoprawną romantyczką. Zdążył już to zauważyć przez te kilka miesięcy, gdy mieszkali razem.
Zagięła róg strony, by pamiętać, gdzie skończyła czytać i odłożyła książkę na stolik do kawy. Podniosła głowę na piłkarza.
- Którą?
- Tę od lekarza.
- Jest w torebce, a co?
- Chciałem obejrzeć.
- Przecież widziałeś niedawno, jak byliśmy w klinice.
- To co, chcę jeszcze raz.
- A mogę z tobą?
- Pewnie - uśmiechnął się - To gdzie masz tę torebkę?
- W przedpokoju na szafce - zaczęła się podnosić z kanapy.
- Nie, siedź. Ja przyniosę - popędził przez korytarz po torebkę Laury, a za nim Nina, która myślała, że będą się bawić. Nie mógł znaleźć początkowo tej płytki, taki jest bałagan w damskiej torebce. Nigdy nie potrafił zrozumieć, po co kobietom tyle rzeczy. Przecież Laura się zamęczy, jak będzie cały czas nosić takie ciężary. W końcu złapał to, czego szukał i zadowolony wrócił do salonu.
- Mam! Szykuj się na seans!
Laura zaśmiała się. Podniecenie, jakie ogarniało piłkarza na każdą myśl o dzieciach, było takie słodkie. Hiszpan krzątał się przy telewizorze. Podłączył do niego swojego laptopa i na nim odpalił płytkę z dzisiejszego USG, które na swój sposób było wyjątkowe. Laura była już w piątym miesiącu i w końcu poznali płeć ich dzieci. Był tym tak podekscytowany, że nie mógł usiedzieć w miejscu. Najchętniej oglądałby cały czas to nagranie, taki był szczęśliwy.
Puścił przycisk odtwarzania i popędził, by zająć miejsce na kanapie obok uśmiechniętej Hiszpanki. Po jej rozpromienionej twarzy wiedział, że ona też cieszy się z tego, że zostaną rodzicami. Zresztą kto by się nie cieszył, jakby miał dwójkę tak cudownych dzieci w drodze.
W milczeniu obserwowali, jak ich maleństwa nieznacznie poruszają się i leżą obok siebie. Lekarz powiedział im, że to będą bliźniaki jednojajowe. Zupełnie inaczej niż on i Eric. Wielu na jego miejscu byłoby przerażonych faktem, że zostaną podwójnym ojcem, on jednak był z tego faktu przeszczęśliwy. Bliźniaki są super.  A te, które on spłodził razem z Laurą to już w ogóle. Takie dwa małe śliczne aniołki. Jeszcze się nie urodziły, a już to wiedział!
Kiedy nagranie się skończyło, nachylił się nad Hiszpanką i uniósł jej koszulkę, by delikatnie ucałować jej zaokrąglony brzuch. Zachichotała cicho.
- Marc, to łaskocze - pisnęła cicho.
Uniósł głowę i wyszczerzył się do niej. Wyglądała tak rozkosznie, że nie mógł się powstrzymać, by nie całować jej dalej w brzuch. Tylko on dzielił go z jego maluchami, a on tak bardzo pragnął mieć z nimi kontakt i pokazać im, jak bardzo je kocha. Poza tym Laura się tak śmiesznie wściekała.
Obsypywał jej odkryty brzuch delikatnymi pocałunkami, dopóki Hiszpanka nie odciągnęła jego głowy, dysząc przy tym cicho.
- Marc, już koniec - poprawiła włosy, które się jej rozczochrały i próbowała uspokoić oddech.
- Powoli Laura, jak w szkole rodzenia - pogłaskał ją po głowie i patrzył się z troską - Przepraszam, poniosło mnie.
- Nic się nie stało - posłała mu delikatny uśmiech - Już się uspokoiły.
- Co za łobuziaki.
- To na pewno po tobie.
- No ej!
Czekał, jak mu się odgryzie, jednak Laura zamarła i położyła sobie dłoń na brzuchu. Na jej twarzy pojawiło się skupienie, a potem błogi uśmiech.
- Laura, co się dzieje?! - patrzył na nią przerażony.
- Patrz - wyszeptała.
Chwyciła jego dłoń i położyła sobie na brzuchu obok jej. Początkowo nie wiedział, co się dzieje i co ma robić, jednak po chwili wszystko się wyjaśniło. Poczuł na swojej dłoni delikatny dotyk, wręcz muskanie. Popatrzył na Laurę rozpromieniony. Niemal zabrakło mu słów ze szczęścia.
- Czy to...?
- Tak Marc - uśmiechnęła się.
- To pewnie Blanca, bo tak lekko.
- Blanca?
Pokiwał głową.
- Podoba mi się.
- Mała Blanca Bartra Terras - po drugiej stronie brzucha, tam gdzie przed niewielką chwilą przeniósł swoją dłoń poczuł mocniejsze kopnięcie.
- A to był pewnie mały Aleix - Laura pogłaskała skórę w miejscu, gdzie przed chwilą jeszcze czuła dotyk swojego syna.
- Ale będziemy mieć rodzinkę - przyciągnął Hiszpankę do siebie i objął ją ramieniem - Blanca i Aleix. Ty i ja aniołku.


*


Godzina czwarta dwadzieścia siedem. Drzwi wejściowe do mieszkania zamykają się z trzaskiem. Nina poderwała się z dywanu w salonie i pobiegła przywitać się ze swoim właścicielem. Marc opierał się dłońmi o szafkę i próbował zebrać myśli.  Było to niezmiernie trudne, zważywszy na to, że wypity alkohol skutecznie mieszał mu w głowie.
Świętowali z chłopakami dwudzieste czwarte urodziny Martina Montoyi. Impreza była bez wstępu pań, dlatego trochę sobie pofolgowali z ilością wypitych drinków. Nikt ich nie pilnował, dlatego teraz Marcowi szumiało w głowie prawie tak samo mocno, jak wtedy gdy świętował swoją pełnoletność. W tej chwili zupełnie nie myślał o konsekwencjach swojego zachowania. Kac był jeszcze odległą przyszłością. Jak na razie przebywał w szczęśliwej alkoholowej bańce i nie przejmował się zupełnie niczym.
- O Nina! Cześć piesku! - chciał pochylić się, by pogłaskać suczkę, jednak mu to nie wyszło.
W trakcie schylania stracił równowagę, przewrócił się i uderzył mocno kolanem w kant szafki.
- Kurwa! - zaklął głośno i zwinął się w kłębek licząc, że to złagodzi ból. Nina podeszła do niego i polizała go po twarzy.
Usiadł powoli na podłodze i utyskując i przeklinając dalej jak szewc, podpierając się o szafkę, która tak agresywnie chwilę wcześniej go zaatakowała, udało mu się w końcu wstać.
Hałas,  jaki spowodował swoim przyjściem, obudził Laurę, która zasnęła na kanapie w salonie w oczekiwaniu na jego powrót. Zerwała się przestraszona początkowo nie wiedzą, gdzie się znajduje. Dopiero po chwili dotarło do niej, że zasnęła pod kocem przed telewizorem, który w końcu sam się wyłączył. Przeciągnęła się i postawiła stopy na podłodze. Piłkarz nareszcie wrócił do domu i to hałas przez niego spowodowany wyrwał ją ze snu. Na początku nie chciała na niego czekać, wiedziała, że będzie się dobrze bawił na imprezie urodzinowej Martina, jednak wieczorem miała wrażenie że ktoś kręci się pod drzwiami do mieszkania. Wystraszona, nie mogła już zasnąć. Musiała czekać na powrót Marca. Ostatnio tylko przy nim czuła się bezpiecznie.
Złożyła koc, odłożyła go na kanapę i wyszła piłkarzowi na spotkanie. Lekko kulał na prawą nogę, zataczał się i wyglądał tragicznie. Na jego widok z jej ust wyrwało się głośnie westchnienie. A mówiła mu, jak wychodził na imprezę, żeby nie przesadził z alkoholem. Jak zwykle jej nie posłuchał. Zaczynała się do tego przyzwyczajać.
- Hej Marc.
Wymamrotał coś tylko w odpowiedzi, nawet nie usłyszała co. Zwolnił kroku i spojrzał na nią. W jego oczach nie znalazła piłkarza, którego znała. Po nich mogła stwierdzić, że jest zalany w trupa. Gdyby nie oczy, zawsze jeszcze pozostawał zapach, jaki się wokół niego unosił - istna gorzelnia!
- Mój Boże jak ty wyglądasz! - odbił się od ściany i ją wyminął - Marc spójrz na mnie!
Zignorował wołanie Laury i szedł w kierunku swojej sypialni. Co za baba. Musi się drzeć i czepiać nawet kiedy widzi, że źle się czuje. Nie może mu dać spokoju.
- Marc! Ktoś się dzisiaj kręcił pod naszymi drzwiami! - szła za nim, nadal przerażona na wspomnienie ciemnego kształtu, który zobaczyła przez wizjer.
Zupełnie nie przejął się tym, co właśnie przekazała mu Laura. Zamknął jej drzwi od sypialni przed nosem i zaczął rozpinać guziki od koszuli. Palce mu się plątały, ale dzielnie walczył, by je wszystkie odpiąć.
Laura walnęła pięścią w drzwi. Nie pozwoli się tak ignorować! Była przerażona i chciała, by potraktował jej strach na poważnie. Uderzyła jeszcze raz i unosiła pięść, by zrobić to po raz trzeci, gdy Marc otworzył przed nią drzwi. Zdążył już zdjąć koszulę i był w trakcie ściągania spodni, co poznała po rozpiętym rozporku. Zapatrzyła się na jego odsłoniętą pierś i zamyślenia wyrwał ją dopiero ostry głos obrońcy.
- Słucham? Przebieram się i chcę iść spać.
Dawno już nie był dla niej taki oziębły. Ostatnio było tak, gdy nie szło mu na treningach. Jak widać, gdy się napije, jest taki sam. Przełknęła ślinę i ponownie chciała mu opowiedzieć, o tym, co widziała, jednak jej przerwał.
- Laura pewnie ci się tylko wydawało. Albo tam nikogo nie było, albo to był któryś z sąsiadów.
- Wiem, co widziałam.
- Jasne. Idź spać Laura.
- Porozmawiaj ze mną. Naprawdę się bałam.
- Nie teraz, zmęczony jestem.
Skrzywiła się.
- Ile wypiłeś?
- Nic ci do tego. Mało.
- Cuchniesz jak butelka wódki - spojrzała na niego z dezaprobatą.
- Moja sprawa - chwycił za drzwi,sygnalizując, że chce zostać sam.
- Marc...
- Laura wyluzuj. Zaczynasz być upierdliwa jak moja mama.
Dobrze, że zrobiła krok do tyłu, inaczej zatrzasnąłby drzwi praktycznie na niej. Nie poznawała go zupełnie. Miała nadzieję, że jak wytrzeźwieje, to na nowo będzie normalny, będzie jej Marciem.
Poszła do sypialni i położyła się na plecach w łóżku. Oddychała powoli i głęboko, tak jak ją nauczyli w szkole rodzenia, by się uspokoić i zasnąć. W końcu fakt, że obrońca już jest w domu utulił ją do snu.



~~~~~~

Znalazłam dzisiaj czas w pracy, bo miałam na 6 i było super nudno, także rozdział w końcu dokończony. Mam nadzieję, że się podoba! Jeśli tak - komentujemy!

Jeszcze 3 rozdziały do końca. Chyba nadszedł czas na zaplanowanie kolejnego bloga.

22 komentarze:

  1. Marc nieraz zachowuje się jak palant -,-
    Ale słodkie jest to że wybrali już imiona ♡♥♡♥
    Czekam na NN ☆
    zapraszam na mojego bloga o Neymarze ;)
    http://tu-eres-lo-que-yo-quiero.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No Marc jak zawsze musi zepsuć. Wiadomo - impreza, alkohol, no ale bez przesady. Ile on w końcu ma lat?
    Bardzo ładnie opisałaś scenę z horrorem. Pamiętnik, jeden z moich ulubionych filmów. Horroru za nic bym nie obejrzała, więc rozumiem Laurę.
    Jeeeeeeeej, dzieciaki! Fajnie, że znamy już płeć (wyczekiwałam tego jak Laura i Marc). Imiona też są ładne, trafny wybór.
    Czekam na kolejny. Pozdrawiam i ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko już było tak pięknie, a Marc postanowił przecholować :/
    Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze, a Laura niepotrzebnie się martwi.
    Czekam na następny ;)

    Pozdrawiam,
    Ana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale jak to TYLKO 3 ROZDZIAŁY DO KOŃCA? :O
    Czuudny ten rozdział po prostuu ;)
    Wszystko super ale ten wredny Marc na końcu ;-;
    Wierzę, że jednak mimo wszystko będzie happy end ;)
    Czeekam na nn ;) Piisz szybciutko! :)) Btw o kim kolejny blog? :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, ci faceci... :/ No nic, mam nadzieję, że Marc się ogarnie i będzie między nimi dobrze. ;) Czekam niecierpliwie na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. no nie Marc znowu niemiły, wolę czułego i kochanego Marcia ;)
    nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że nic strasznego się nie stanie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeeeeej :**** Ta scena z horrorem... <3
    Ale Marc oczywiście musiał się schlać i wszystko zepsuć.
    No nic, teraz trzeba czekać na następny :)
    Nie mogę się doczekać ;)

    Zapraszam:
    barcanuncaterindas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Slonce jeste genualna mozna Ci pozazdroscic kazdego szczegolu i tego talentu do pisania. Kocham to co robisz i zaluje ze sama nie moge byc na miejcu twoich bohaterow. Pisz dalej czekam na nastepny.

    OdpowiedzUsuń
  9. A już myslalam ze nie będą sobie cisnąc

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo! Nareszcie sie doczekalam :)
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. To uczucie kiedy dowiem się, że napisałaś kolejny rozdział jest bezcenne :) Rozdział jest idealny <3 Wszystko opisujesz tak dokładnie i przede wszystkim mnie nie zanudzasz :) Na samą myśl, że mam przeczytać Twój nowy rozdział mam banana na twarzy :D Niech Marc już przestanie chlać i myśli o swojej rodzinie :/ Masz dar do pisania :) Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :D p.s. mam nadzieję, że wszystko im się poukłada :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały<3 Super napisany! Mam przeczucie że Laura i Marc chyba nie będą razem... XD Czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny jest! <3
    Czekam na kolejny! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  14. cudowny jak zawsze :)
    mam jednak nadzieję że Marc i Laura będą razem
    może jak urodzą się dzieci to Marc coś zrozumie i się zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  15. nie mogłam się doczekać aż poznamy płeć dzieci :)
    Marc jest idiotą -.- mam nadzieję że w końcu się zmieni i będą razem z Laurą szczęśliwi ;) nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jak zwykle świetny rozdział, czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Marc się schlał ale i tak go kocham.
    Mam nadzieję, że coś zepsujesz bo ja oczekuję złego zakończenia, bo to w Twoim wykonaniu jest najlepsze :) / S.N

    OdpowiedzUsuń
  18. Liczę, że będzie złe zakończenie bo takie sielankowe to są wszędzie a Ty świetnie potrafisz wszystko zepsuć :)
    Cuudowny rozdział :)
    Graaatuluję dostania się na UW :))
    Czekam na nn :) Ciekawie piszesz, aż chce się to czytaać <3 Pozdrawiam serdecznie, powodzenia, czekam na ósmy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. uwielbiam wszystkie Twoje opowiadania, ale liczę że w tym opowiadaniu będzie jednak happy end :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pamiętnik super film *.*
    mimo iż sielankowo nie może być cały czas to mam nadzieję że jednak życia im za bardzo nie skomplikujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam wszystkie Twoje historie i podziwiam za wytrwałość :) Mogłabyś wydać pokaźny zbiór z nimi. Rzadko się tu zdarza, że ktoś doprowadza do końca wszystkie swoje dzieła ;) Czekam na więcej i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. No dobra, wiem, że Laura ma absolutne prawo się bać tego kolesia, który gdzieś się tam kręcił koło ich mieszkania, ale prawda jest taka, że zaczynanie jakiejkolwiek rozmowy z Bartrą zalanym w trupa nie ma zwyczajnie sensu. Musi to zrozumieć. Rano będzie z nim zupełnie inna rozmowa.
    Albo raczej woda, kawa, kefir czy co tam jeszcze ;P
    I podtrzymuję swoją wersję, że cały czas się docierają. Będzie coraz lepiej :)
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń